It's the jubilee weekend! All of the UK is decorated with Union Jack bunting, the Queen is swamped with boats on the Thames (does she even like boats?), and I decided to honour the wonderful country that has hosted me for the past six years with a commemorative blog post. Especially since the weather also decided to celebrate the holidays - with a downpour, so I won't be attending street parties.
Obchodzimy rocznicowy weekend! Cała Wielka Brytania przybrana jest chorągiewkami, królowa dostaje w prezencie paradę łodzi na Tamizie (ciekawe, czy w ogóle lubi łodzie), a ja oddaję hołd krajowi, który od sześciu lat jest moim domem. W dodatku pogoda również celebruje święto - na swój sposób: opadami, więc nie będę brać udziału w imprezach ulicznych.
As English as it gets: a thatched cottage with decoration, plus a patriotic gingerbread-man.
Bardzo angielsko: udekorowany domek kryty strzechą, plus patriotyczny ciastuś.
England is a funny, funny place. And the English are a very strange people. In 1940s, a Hungarian called George Mikes described and explained a lot of their quirks in a
book which I still find surprisingly accurate. I am a happy alien in a strange land. One of the things which I have discovered while living here is the great British fondness for tea towels. They apparently make great souvenirs and are sold everywhere. In order to contribute to the British economy, I bought a little Jubilee tea towel - a pretty innocuous one, with a crown and some writing. However, there were others on sale: with the Queen's portrait, and with the Union Jack. I was tempted to buy them, but then I thought I'd feel a bit bad wiping stains with the Queen's face.
Anglia to dziwne i zabawne miejsce, a niektóre zachowania Anglików nadal pozotają dla mnie zupełnie niezrozumiałe. W latach 40-stych George Mikes, Węgier, opisał i wytłumaczył bardzo wiele angielskich dziwactw w książce, którą uważam za niespodziewanie aktualną nawet teraz. Sama natomiast zauważyłam angielskie uwielbienie do... ściereczek. Ścierki uchodzą za wspaniały upominek i sprzedaje się je wszędzie i przy każdej okazji. W ramach wkładu w brytyjską gospodarkę kupiłam rocznicową ściereczkę, z dość niewinnym nadrukiem korony i napisem. Obok sprzedawano inne wzory - portret królowej i flagę brytyjską. Byłabym się skusiła, ale jednak głupio mi wycierać plamy twarzą królowej!
Stay jubilant!